Dlaczego jedne postanowienia realizujemy z łatwością, a inne porzucamy po kilku dniach? Dlaczego w jednym projekcie jesteśmy pełni energii, a w innym wszystko idzie jak po grudzie? Odpowiedź bardzo często tkwi w tym, czy nasze działania napędza motywacja wewnętrzna, czy zewnętrzna. Zrozumienie różnicy między nimi może całkowicie zmienić sposób, w jaki podchodzisz do swoich celów. Motywacja zewnętrzna to wszystkie bodźce „z zewnątrz”: nagrody, pochwały, pieniądze, oczekiwania innych, presja społeczna. To ona popycha nas do działania, kiedy chcemy zdać egzamin, dostać podwyżkę czy uniknąć kary. Nie jest z definicji zła – bywa bardzo skuteczna na krótką metę. Problem pojawia się wtedy, gdy bazujemy wyłącznie na niej: gdy tylko znika nagroda lub presja, znika też chęć działania. Motywacja wewnętrzna to z kolei działanie z potrzeby serca, ciekawości, poczucia sensu. Uczysz się nowego języka, bo fascynuje Cię kultura danego kraju, nie tylko dlatego, że „przyda się w pracy”. Biegasz, bo lubisz uczucie lekkości po treningu, a nie wyłącznie po to, by mieć „idealne ciało na lato”. To właśnie taka motywacja sprawia, że łatwiej wytrwać w postanowieniach, nawet jeśli nikt nas nie obserwuje i nie ocenia. Jak wzmacniać motywację wewnętrzną? Po pierwsze, warto zadać sobie pytanie „po co?”. Nie „co chcę osiągnąć”, ale właśnie „po co mi to?”. Czasem odpowiedź będzie zaskakująca: odkryjesz, że chcesz czegoś, bo „tak wypada”, bo „wszyscy tak robią”, a nie dlatego, że naprawdę tego potrzebujesz. W takich chwilach dobrze jest się zatrzymać, poszukać inspiracji, poczytać historie innych – pomocny może być różnorodny serwis z poradami gdzie ludzie dzielą się doświadczeniami z własnych zmian. Po drugie, dziel duże cele na małe kroki i świętuj postępy. Motywacja wewnętrzna lubi poczucie rozwoju – gdy widzisz, że jesteś dziś choć odrobinę dalej niż wczoraj, łatwiej Ci zostać w tym procesie. Zamiast postanowienia „nauczę się programować”, postaw na „codziennie przez 20 minut uczę się z jednego kursu” i odhaczaj każdy dzień. To daje osobistą satysfakcję, która nie zależy od lajków czy pochwał. Po trzecie, otaczaj się ludźmi, którzy wspierają Twoje wartości, a nie tylko efekty. Jeśli próbujesz biegać, a Twoje otoczenie śmieje się z Twoich pierwszych, powolnych kilometrów, trudno tu o zdrową motywację wewnętrzną. O wiele łatwiej, gdy masz wokół siebie osoby, które cieszą się z każdego Twojego małego sukcesu, nie porównując Cię do nikogo. Wreszcie – bądź dla siebie życzliwy, gdy coś nie wyjdzie. Motywacja wewnętrzna szybko gaśnie w klimacie ostrej krytyki i poczucia, że „znowu zawaliłem”. Zamiast tego potraktuj potknięcie jak informację zwrotną: co zadziałało, co było przeszkodą, co mogę zmienić następnym razem. Takie podejście sprawia, że wracasz na obrany kurs z większą mądrością, a nie z poczuciem porażki.